Rozdałam miarki, dla niektórych uczniów bardzo ważny był kolor więc poczekałam aż się powymieniają i przystąpiliśmy do działania. Niczego nie musiałam wyjaśniać - miarka służy do mierzenia, dlatego natychmiast zaczęto mierzyć wszystko, co było pod ręką: moje buty, długość spódnicy, szerokość szuflady, długośc ławki, nogi od krzesła, ręke kolegi, wzrost koleżanki po zaznaczeniu wysokości na ścianie...
Słychać było komentarze - Twoja głowa jest szersza o 3 cm od mojej. Masz mniejszą stopę o 1 cm.
Właściwie mogliby tak mierzyć i mierzyć całą lekcję i wciąż mieliby co mierzyć i porównywać.
Poprosiłam o podzielenie się na zespoły czteroosobowe, rozdałam kartki. Każdy zespół miał za zadanie wybrać pięć dowolnych przedmiotów znajdujących sie w klasie, dokonać pomiarów i zapisać wynik. Każdy członek grupy mierzył każdy wybrany przez grupę przedmiot. Po 10 minutach poprosiłam dzieci o zgromadzenie się na dywanie. Zadałam pytania, które z matematyką nie miały wiele wspólnego, ale ciekawa byłam odpowiedzi. Nie zawiodłam się, były niesamowite.
- Dlaczego pozwoliłam wam wybrać przedmioty do mierzenia?
- Żeby zobaczyć, czy się nie kłócimy i dać na classDoJo ocenę- zgodna praca.
- Żeby było nam przyjemnie wybierać.
- Żebyśmy wybrali to, co lubimy.
- Dlaczego nie zależało mi na zmierzeniu konkretnych przedmiotów?
- Bo nie miała pani pomysłu.
- Bo się pani nie chciało wymyślać.
- Bo chciała pani, żebyśmy mierzyli i się uczyli.
- Bo zna pani wszystkie wyniki.
- Dlaczego wasze pomiary tego samego przedmiotu czasem nie były takie same?
- Bo miarkę trzymaliśmy za ten srebrny kawałek i nam zabrakło do mierzenia.
- Bo niektórzy nie umieli mierzyć.
- Dlaczego pracowaliście w grupach?
- Żeby było szybciej.
- Żeby sobie pomagać.
Dopiero potem zabrałam się za porównywanie wyników pomiarów. Uczniowie podawali najdłuższe, najkrótsze wyniki pomiarów, porównywali wyniki, szeregowali wyniki zapisane na tablicy.
Poprosiłam o pozostawienie najkrótszych wyników, od razu było wiadomo, że będą to liczby bliskie 20. Zdarzyła się i liczba 40, co mnie bardzo ucieszyło.
Dalsza zabawa to liczenie i wymyślanie strategii, czyli łamanie głowy.
Ile brakuje od 19 cm do 30 cm ? Tosia mówi, że 11. Tłumaczy - no bo jak dodamy do 19 jeden, to już mamy 20 i potem jeszcze 10 należy dodać, to razem trzeba dodać 11. Kolejne pytanie - Ile brakuje od 19 do 50? Olek - 31, bo Tosia powiedziała 10 i 1 i już było 30 to jeszcze 20 i już jest 50.
Pytań było więcej, a pomysłów sporo. Właściwie to nie musiałam niczego sugerować - myśli się kłębiły.
Jolanta Okuniewska - nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej i języka angielskiego w klasach I-III w Szkole Podstawowej nr 13 w Olsztynie. Ambasador międzynarodowego programu eTwinning. Autorka bloga tableciaki.blogspot.com i ebooka "Technologie są dla dzieci, poradnik dla nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej".
Wspaniała inspiracja. Taki prosty, a tak wspaniały sposób na poszukiwania matematyczne
OdpowiedzUsuń